Skip to main content

Ryzykować trzeba umieć

Zagłębiając się w kwestie związane z tradingiem, wcześniej czy później natkniemy się na temat dotyczący zarządzania ryzykiem. Jak to zwykle w życiu bywa temat ten stanowi kamień węgielny o który rozbijają się rozmaite szkoły i poglądy. Z jednej strony  istnieją Inwestorzy którzy za wszelką cenę eliminują ryzyko ze swojej gry, a z drugiej Inwestorzy świadomie podejmujący ryzyko w celu wygranej. Nie da się ukryć, że obie grupy Traderów charakteryzują dwie całkowicie odmienne postawy, a co za tym idzie odmienne konsekwencje.

Cechy charakterystyczne

W pierwszym przypadku ryzyko eliminuje się poprzez ciągle poszerzanie wiedzy o rynkach, jak również tworzenie systemów inwestycyjnych opartych na żelaznych zasadach i sile charakteru. Wszystko to ma na celu doprowadzenie nas do podejmowania słusznych decyzji inwestycyjnych, obarczonych jak najmniejszym ryzykiem w niemal wszystkich warunkach rynkowych. Transakcje stratne postrzegane są tutaj jako błędy wynikające z uwarunkowań psychologicznych i często odpowiadają za rezultaty decyzji inwestycyjnych.

W drugim przypadku ryzyko podejmuje się z premedytacją wliczając w to wszystkie możliwe następstwa związane z wystąpieniem sukcesu lub porażki. Traderzy z tej grupy kładą nacisk na takie zarządzanie ryzykiem, które w wyniku dywersyfikacji zawsze pozostaje na poziomie akceptowalnym. W grupie tej zyski i straty są częścią inwestycji, dlatego też możemy tutaj spotkać się z rozróżnieniem transakcji stratnej od transakcji błędnej. Transakcja stratna jest tak samo częścią systemu inwestycyjnego jak transakcja zyskowna i odpowiednie ich zbalansowanie decyduje o przewadze Tradera. Tego rodzaju postawa niesie znacznie mniej problemów emocjonalnych aniżeli ma to miejsce w grupie pierwszej.

Awersja do ryzyka

Bez względu na to z która grupą się identyfikujemy, tzw. ryzyka spekulacyjnego całkowicie wyeliminować się nie da. Oczywiście nasza naturalna logika zawsze podpowiada nam, że porażki jakie ponosimy na rynku wynikają z niedostatecznej dyscypliny, braku odpowiedniej wiedzy, nieopanowanej techniki gry czy posiadania nieodpowiedniego systemu. W efekcie tego zawsze towarzyszy nam poczucie winy, staramy się poszerzyć swoją wiedzę o rynkach, bezustannie szlifujemy nasze umiejętności i bez końca poszukujemy doskonałego systemu, który pozwoli nam zawsze podejmować słuszne decyzje.

W rzeczywistości lata mijają, a my ciągle jesteśmy w punkcie wyjścia szukając coraz nowszych rozwiązań i pomysłów. Psychologia zajmująca się dyscypliną tradingu już dawno ustaliła, że pęd ten związany jest z poczuciem bólu i porażki jaką przeżyliśmy w wyniku zderzenia z realiami rynku. Badania naukowe jednoznacznie wykazały że osoby dorosłe (w przeciwieństwie do małych dzieci) posiadają awersję do ryzyka, która spowodowana jest stanem psychicznym powstałym w wyniku ponoszonych strat. W zasadzie nie powinno to nas specjalnie dziwić, ponieważ z przyczyn ewolucyjnych człowiek zawsze eliminuje ryzyko ze swojego życia co zapewnia mu przetrwanie. Zastanówmy się jednak czy rzeczywiście tak jest we wszystkich przypadkach...?

Natura ryzyka

Sprawa nie jest taka oczywista, ponieważ z jednej strony eliminacja ryzyka zapewniła człowiekowi przetrwanie w przyrodzie, a z drugiej strony podejmowanie ryzyka stało się przyczyną rozwoju cywilizacyjnego oraz technologicznego na całym świecie. Bez podejmowania ryzyka z pewnością nie byłoby takich firm jak Facebook, Apple czy Microsoft. Bez podejmowania ryzyka, nikt z nas nie wybrałby sobie partnera na całe życie, nikt z nas nie zmieniłby pracy na lepszą, nie zmieniłby miejsce zamieszkania lub zdecydował się na kredyt w Banku. Podobnie człowiek nigdy by nie poleciał w kosmos a naukowcy nie przeprowadziliby żadnego doświadczenia naukowego. Okazuje się więc, że podejmowanie ryzyka jest domeną ludzi przedsiębiorczych oraz ciekawych świata, jak również śmiałków szukających nowych wrażeń lub innowacyjnych rozwiązań.

Podczas gdy pewna cześć społeczeństwa postrzega ryzyko jako zagrożenie, inna cześć widzi w nim szansę na lepsze życie. Dlaczego jest taka rozbieżność w postrzeganiu ryzyka...? Dlaczego jedni starają się eliminować ryzyko za wszelka cenę a drudzy czuja się z nim jak ryby w wodzie...? Na czym tak naprawdę polega akceptacja ryzyka....? Co tak naprawdę znaczy podejmowanie ryzyka....?

Próba definicji

Generalnie samo ryzyko jest trudne do zdefiniowania, ponieważ uwarunkowane jest ono postawą obu grup ludzi i w zależności od tego z kim się identyfikujemy, tak też będziemy postrzegać ryzyko. A zatem z jednej strony jest ono możliwością doświadczenia straty i związanej z nią bólu, a z drugiej strony jest olbrzymią szansą. W rzeczywistości ryzyko niesie ze sobą negatywne i pozytywne konsekwencje co zdaje się nie wszyscy dostrzegają. Jak się okazuje chociaż samego ryzyka z tradingu wyeliminować nie można, to jednak da się go zaakceptować i w następstwie tego oddziaływać na konsekwencje. Jest to zatem podstawowa różnica, która odróżnia osoby eliminujące ryzyko ze swojego tradingu, od tych które ryzykiem zarządzają.

Mechanizmy psychiczne

To, że jesteśmy uwarunkowani przez środowisko w którym się wychowaliśmy nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Otoczenie w jakim przebywaliśmy ma olbrzymi wpływ na kształtowanie pewnych mechanizmów psychicznych, które odpowiadają za nasze przetrwanie. Oczywiście ich powstanie wymaga dużo czasu i cały proces zaczyna się gdzieś w dzieciństwie. Czasami jednak dochodzi do bardziej traumatycznych przeżyć, ale zawsze związane jest to z reakcją naszego umysłu na przeżywanie bólu. Pierwsze jaskółki tego rodzaju struktury psychicznej powstają w chwili kiedy rodzice odbierają dziecku zabawkę. Kształtujący się umysł powoli uczy się jakoś radzić z negatywnymi emocjami i z czasem w pełni rozwija swoje mechanizmy obronne. W tym sensie awersja do ryzyka jest wynikiem doświadczenia negatywnych przeżyć jakie nagromadziły się w nas samych przez całe życie. To właśnie tłumaczy dlaczego dzieci pomiędzy 6 - 10 rokiem życia potrafią podejmować ryzykowne decyzje nie rozróżniając konsekwencji. Rzecz jasna wynika to stąd, ze nie posiadają jeszcze wystarczającego bagażu negatywnych doświadczeń co pozwala działać im tylko i wyłącznie we własnym interesie.

Szczęście początkującego

Z podobną sytuacją spotykamy się w przypadku osób zaczynających swoją przygodę na rynku. Zazwyczaj kiedy osoby te zaczynają przeprowadzać swoje pierwsze transakcje to towarzyszy im tzw. szczęście początkującego. Z punktu widzenia osób zaawansowanych, tacy nowicjusze są jak dzieci, które nie posiadają jeszcze wystarczającej wiedzy o rynkach, stad ich podejście do transakcji jest bez wątpienia wysoce ryzykowne. Pomimo tego w większości przypadków udaje im się zarabiać i trwa to tak długo, dopóki nie zderzą się z rzeczywistością rynku oraz dopóki nie pojawią się pierwsze straty, a w konsekwencji przeżycie bólu i porażki. Dopiero tego rodzaju negatywne doświadczenia powodują ostrożność w dalszym inwestowaniu, a stale występujące straty oraz kilkukrotna ruina depozytu trwale powoduje awersję do podejmowania ryzyka.

Naturalnie w takim przypadku cześć osób zrezygnuje a część postanowi poszerzyć swoja wiedzę myśląc że straty zostały spowodowane zwyczajnym niedoinformowaniem. A ponieważ w dalszym ciągu nie widać efektów, zaczyna się poszukiwanie Świętego Gralaa. W ten sposób większość Traderów wpada w niekończąca się spiralę poszukiwań doskonałych strategii, które logicznie rzecz ujmując oparte są na eliminacji ryzyka. Mark Douglas powiedział bardzo fajne słowa, mianowicie stwierdził że negatywne doświadczenia nabyte podczas obcowania z rynkiem wypaczyły naszą ścieżkę rozwoju jako inwestorów.

To nie brak wiedzy jest przyczyną naszych niepowodzeń tylko balast negatywnych doświadczeń, który burzy naszą postawę oraz zniekształca interpretację okazji inwestycyjnych. Tutaj powstaje pytanie. Czy można sobie z tym poradzić...? Oczywiście że tak i wcale nie polega to na wizytach u psychoterapeuty lub braniu udziału w pędzie za zdobywaniem wiedzy lub szukaniu idealnego systemu. To co odróżnia osoby, które odniosły sukces od tych które notorycznie tracą nie jest wysublimowana wiedza, stanowczość czy żelazne cechy charakteru. Jedni i drudzy to zwyczajni ludzie. Jedni i drudzy popełniają pomyłki i ponoszą straty. Jedni i drudzy zazwyczaj mówią o tym samym nie zdając sobie nawet sprawy że ich wewnętrzne mechanizmy oparte są na innych pobudkach. Pomimo tego, że z zewnątrz niczego nie widać, to jednak całkowicie odmienna postawa i związane z nią oczekiwania zwracają zupełnie inne konsekwencje.

Nie ma zysku bez ryzyka

Nie ma przedsięwzięć które byłyby pozbawione ryzyka. Nawet zabezpieczając się na wszelkie możliwe sposoby, nie mamy całkowitej pewności, że go unikniemy. Samo zabezpieczanie niesie jednak za sobą koszta – innymi słowy jedynym czego możemy być pewni zabezpieczając się przed ryzykiem, jest strata. Mądre zarządzanie ryzykiem zaczyna się od identyfikacji, oceny i szczegółowej analizy, a kończy się na działaniach i wypracowaniu metody postępowania. Dlatego w Tradingu wymaga się nie tylko odwagi i przełamania naturalnej niechęci do ryzyka, ale także, lub przede wszystkim, skutecznych sposobów postępowania z ryzykiem. Jedną a zarazem podstawą czynnością jest tutaj uwzględnienie strat jeszcze na etapie planowania strategii. Zaplanowanie strat jako naturalny element naszego planu pozwala pozytywnie wpłynąć na psychologiczne mechanizmy obrony przed zagrożeniem.

Lęk przed stratą

I tak w sytuacjach jakie doświadczamy na co dzień, aby chronić się przed bolesnymi zdarzeniami, które de-facto wynikają z naszych niezrealizowanych oczekiwań wobec rynku nasz umysł zaczyna się bronić. Jeżeli tylko doświadczyliśmy porażek w postaci serii strat to w sposób naturalny nasza percepcja postrzegania zostaje zawężona, powstaje uczucie niepokoju, a my koncentrujemy się tylko na tych informacjach, które wyraźnie nie powodują bólu, czyli drobnych i mało znaczących. Lęk przed stratą, który w normalnej sytuacji przyczynia się do naszego przetrwania, na rynku staje się motorem rozczarowania. W praktyce wygląda to tak, że Traderzy tracą zdolność definiowania zachowania rynku i w ostateczności zbyt szybko tną zyski oraz długo przetrzymują straty. W skrajnych przypadkach pojawia się duży problem z otworzeniem każdej kolejnej transakcji, ponieważ pojawiające się wątpliwości powodują całkowity paraliży zdolności analitycznych.

Akceptacja ryzyka

W momencie kiedy dokonamy rozróżnienia transakcji błędnej od transakcji stratnej i zaplanujemy straty jako integralną część naszej strategii to po każdej przegranej, w sposób świadomy będziemy oczekiwać kolejnej okazji inwestycyjnej. Najlepszym argumentem świadczącym na korzyść tej metody, a który przemawia bezpośrednio do rozumu, jest fakt że ryzyko wpisane jest w nasze codzienne życie i od ponoszenia strat nikt nie ucieknie. A zatem zamiast przeżywać rozterki psychologiczne z powodu strat, powinniśmy sprowadzić je (te straty) do poziomu akceptowalnego. To bardzo istotna kwestia ponieważ wszystkim znane wyrażenie "zaakceptować straty" nie oznacza pogodzić się z porażką, tylko dotyczy konkretnych kroków w celu minimalizacji ryzyka do takiego poziomu, który pozwoli nam funkcjonować w sposób naturalny. Taki zabieg pozwala nam przestać rozczulać się nad sobą i zamiast tego wykorzystywać szansę jaką daje nam każda kolejna transakcja. Jak możemy tego dokonać...? W prosty sposób. Wystarczy rozszerzyć naszą percepcję na większą ilość transakcji i wliczyć straty już na etapie budowania strategii, czyli jeszcze przed rozpoczęciem inwestowania. Strategia o odpowiednio zbalansowanym poziomie ryzyka i relatywnym do niego potencjale zysku pozwala świadomie podejmować decyzje i pasywnie reagować na konsekwencje. Takie podejście pozwoli nam znacznie efektywniej radzić sobie z rynkiem aniżeli dotychczas.

Dwie możliwości

Treder na rynku ma tylko dwie możliwości - Buy lub Sell, oraz tylko dwa możliwe wyniki - zysk lub stratę. Dlatego też sukcesy i porażki to dwie strony jednej i tej samej monety i nie da się ich rozdzielić. Nie chodzi też o to aby się koncentrować tylko na jednej ze stron. Tutaj bardziej należy zasymilować oba czynniki i nie traktować jednych jako bolesnej nauczki a drugich jako euforii. Jedno i drugie powinno prowadzić nas do wyznaczonego celu. Jeśli uczynimy nasze ryzyko akceptowalnym to zyski same się pojawią. Wcześniej lub później, ale się pojawią. Nie ma nocy bez dnia i odwrotnie. Tam gdzie podejmuje się ryzyko, tam też się wygrywa. Tam gdzie się wygrywa, tam też ponosi się straty. Nie oceniam tutaj nikogo, lecz koncentrowanie się tylko na jednej ze stron zawęża nasze pole widzenia do tego stopnia, że niejednokrotnie uzależniamy od niej całą naszą reputację - być lub nie być Traderem. To jest oczywiście skrajność, ale w normalnym przypadku każda przegrana jest dla nas osobistym dramatem. Koncentracja na następujących po sobie stratach powoduje nie tylko stratę finansowa, ale przede wszystkim stratę psychologiczną, która nie jest wstanie zrekompensować wygranej. To jak działa ten mechanizm pięknie opisał Mark Douglas.

Wnioski

A zatem osoby które doświadczyły bólu zbyt mocno koncentrują się na stratach. Ich system obronny powoduje że brną w nadmiernie rozbudowaną analizę, dodają coraz to nowe wskaźniki, tworzą choinki systemowe a wszystko to ma służyć zabezpieczeniu się przed ryzykiem. Jeśli odetniemy całą bolesną historię związaną z rynkiem to pozwoli to nam znacznie szerzej podchodzić do tradingu. Nie da się jednak tego zrobić ot tak na zawołanie, ponieważ mechanizmy obrony działają podświadomie. Można to jednak uczynić poprzez zbudowanie zupełnie odmiennej konstrukcji psychologicznej która zastąpi poprzednią. Nie dzieje się to jednak od razu tylko jest rozłożone w czasie. Aby nasz umysł mógł być przebudowany musimy najpierw doświadczyć czegoś odwrotnego. Nie mam tutaj na myśli idealizmu w postaci szczęścia jako przeciwieństwa bólu. Chodzi tutaj raczej o kwestię zdrowo rozsadową i doświadczenie zarówno sukcesów i porażek jako integralnej części tradingu w dłuższej perspektywie. Innymi słowy, zanim jeszcze zaczniemy posługiwać się określoną strategią, powinniśmy znać skumulowane ryzyko oraz dysponować planem realizacji zysków na przestrzeni większej ilości transakcji. Dopiero suma zysków i strat obiektywnie świadczy o tym czy odnieśliśmy sukces. Jeśli nawet się nie udało to i tak wszystko jest pod kontrolą, a my wiemy w którym miejscu utknęliśmy. Przeprowadzenie serii transakcji zgodnie czynnikami ryzyka i realizacji zysków pozwala zadziałać prawdopodobieństwu, a przede wszystkim zbudować nowy umysł, odpowiednio przygotowany do radzenia sobie zarówno z porażkami jak i sukcesami.

Powyższy artykuł jest cześcią szkolenia poświęconemu strefom popytu i podaży. Z całym szkoleniem można zapoznać się pod tym adresem: kliknij tutaj >>

Autor: Dariusz Kaniewski
  • Kliknięć: 2186