Skip to main content

Życie na autopilocie

Czy brokerzy zwłaszcza działający w modelu Market Maker podejmują jakiekolwiek ryzyko decydując się na taką formę działalności? Skąd pomysł, że to się „musi opłacać"? Nie w sensie stosunku przychodów do kosztów,bo to jest zależne od ilości klientów, nakładów na marketing, rozdmuchania kosztów działalności i wielu innych aspektów, ale tak fundamentalnie : skąd pewność, że ulica ich nie „puści w skarpetach"? Czy wynika to z przeświadczenia, że rynki finansowe są aż tak skomplikowane, że tego ni jak nie da się ogarnąć, a miliony ludzi są na tyle naiwne, że tego nie dostrzegają? Czy raczej z pewności, że retail trader na rynku nie zmaga się tak naprawdę ze zmiennością ceny w czasie, lecz z samym sobą – i gigantyczna większość tę walkę przegra. Kto nie potrafi wskazać na historii gdzie by wszedł, a gdzie wyszedł i uargumentować to w sposób pozwalający zakładać, że w przyszłości tak właśnie zrobi? Kto nie pluł sobie w brodę zastanawiając się „co ja tu odstawiłem" po MC, ostrym DD, pozwoleniu by zysk obrócił się w stratę, nie wejściu w oczywisty dla siebie setup i w wielu innych przypadkach gdy po prostu spieprzył sprawę i nie potrafi logicznie uargumentować jak to się stało?

Dysonans  poznawczy

Skąd bierze się ten dysonans pomiędzy tym co zrobić powinniśmy w ramach naszych założeń, co widzimy na historii, a tym co zrobiliśmy i mamy w statemencie? Jest wiele osób którym wydaje się iż to jest nie do „odgadnięcia", wielu nie podejmuje próby rozwikłania zagadki. Nie ma na świecie za wielu rzeczy które były by pewne, nie ma zbyt wielu których prawdopodobieństwo zdarzenia było by niemalże bliskie zeru, ale jednak kilka by się znalazło, jak wygrana w totka kilka razy z rzędu, zostanie trafionym piorunem w zamkniętym pomieszczeniu oraz prawdopodobieństwo, że za swojego życia rozwiążemy problem, którego już wcześniej ktoś nie rozwiązał. Więc może zagadki jak to się dzieje, że pragniemy jednego, robimy drugie a trzecie z tego wychodzi wcale nie trzeba odgadywać, a jedynie poszukać odpowiedzi w nauce.
Każdemu z nas wydaje się że jest wyjątkowy i niepowtarzalny, że to co robi i myśli, jak czuje i na podstawie czego decyduje o sobie jest unikatowe. Jest to jedynie połowiczna prawda, a zdanie sobie sprawy z tego jak „funkcjonujemy", ta samoświadomość z czego i na jakim poziomie wynikają nasze reakcje jest według mnie konieczna by móc zrozumieć i zapanować nad tym aby wspomniany powyżej dysonans pomiędzy tym co powinniśmy byli na rynku zrobić, a co widnieje w statemencie zniwelować.

Obiektywna rzeczywistość

Nikt z nas nie widzi obiektywnej rzeczywistości, nie tylko rynku, wykresów i ich kontekstu, ale cały świat który nas otacza to nie jest obiektywna wizja rzeczywistości. To nasza interpretacja faktów. Wszystko co widzimy, jak to rozumiemy to wynik przefiltrowania przez nasze „filtry percepcji" tego czego doświadczamy, bodźców które odbieramy. Nie ma optymistów i pesymistów, nie ma mądrych i głupich życiowo, jesteśmy sumą naszych doświadczeń i przeżyć. Mózg jest ślepym narządem. Mózgowi nie zależy na faktach, przetwarza on jedynie to, co myślimy o faktach, nasze szczere przekonania o nich i wytwarza „wewnętrzną wirtualną rzeczywistość", która wywołuje nasze uczucia i działania. Nasze reakcje emocjonalne są zawsze prawdziwe i logiczne, ale tylko wobec tych przekonań czy doświadczeń, które je wywołały. Przekonania mogą być zidentyfikowane, ale także ukryte. Często one kreują obraz całego naszego życia, determinują nasz wewnętrzny system wartości, a podświadomie realizujemy je w każdym aspekcie życia. Pierwsze trwałe przekonania nabywamy już we wczesnym dzieciństwie. Ale jak to odnieść do rynków i naszych poczynań na nich? Część tych przekonań wręcz w stosunku 1:1, inne w zawaluowany sposób kierują naszym postępowaniem, i wpływają na nie choćby z pozoru przekonania te nie miały nic wspólnego z daną dziedziną życia. Jeśli ktoś w dzieciństwie słuchał z ust osób kreujących jego światopogląd i przyjął za prawdę stwierdzenia takie jak „każdy bogaty to złodziej", „tylko ciężką pracą można się dorobić" i tym podobne frazesy będące często wynikiem frustracji tych osób to jego podświadomość w dorosłym życiu już zadba dokładnie o to by nigdy nie stał się tym kim gardzi. To oczywiście tylko taki jaskrawy przykład, dodatkowo potwierdzony faktem jak w dorosłym życiu radzą sobie z aspektem materialnym dzieci osób przedsiębiorczych. Jednak przekonań którymi nieświadomie kierujemy się na co dzień może być mnóstwo tak jak mnóstwo jest indywidualnych dróg życia każdego człowieka, odmiennych środowisk w których kształtowało się ich spojrzenie na świat, ważnych momentów w ich życiach które odcisnęły piętno na przyszłości. To co łączy wszystkich ludzi to właśnie fakt, iż u każdego odgrywają one taką samą rolę i tak samo silnie determinują takie a nie inne postawy, działania, bądź ich brak, rzutując na wszystko co robimy.

Zbyt ciasne buty

Co robi większość ludzi gdy odkrywa, że problem leży u źródeł, jest determinowany przez ich postawy, a nie wynika jedynie z wiedzy bądź jej braku, patrzy na osoby które dysponują tymi samymi zasobami i stosują te same metody a jednak ich wyniki w danej dziedzinie życia są tak diametralnie różne? I nie chodzi tu jedynie o trading ale także o klasyczny biznes, kariery w korporacjach, bądź wcześniej wyniki w nauce. Pierwszy i jakże „modny" kierunek szukania rozwiązania problemu to wszelkiego rodzaju coaching, motywacja itp. metody samorozwoju. Spektrum jest szerokie od gamoni w stylu „jesteś zwycięzcą", poprzez samozwańczych charyzmatycznych youtubowych coachów, którzy też mają swoją widownię i zaraz książki zaczynają pisać, dalej przez jakieś bardziej ekskluzywne słono-płatne eventy na których zrobią z ciebie króla życia w weekend, aż do niepodważalnych autorytetów jak Tracy czy Eker. Dlaczego zatem ziemia nie jest pełna zmotywowanych do granic możliwości ludzi sukcesu, którzy realizują każdy swój plan i kreują swoją rzeczywistość by żyć w dostatku, zdrowiu i szczęściu rodzinnym? Sumaryczna ilość odbiorców tych treści jest przecież potężna, dostęp jest nieograniczony, to co stoi na drodze by te zapewnienia twórców tych metod, systemów samorozwoju, prelekcji przynosiły pożądany efekt? Otóż wszystkie te metodologie łączy jedna wspólna cecha czyli Freaudowskie podejście behawioralne. W skrócie masz w sobie „wielkie ja" które jest tłamszone przez „małe ja", a wszystko co masz zrobić to by było na odwrót, by stłamsić w sobie wszystkie niepożądane cechy, odrzucić konformizm, wykrzesać energię do tego by cel osiągnąć za wszelką cenę, a nagrodą będziesz się cieszył później – proste prawda? Więc taki adept „szkoły sukcesu" bierze się ostro za siebie, zaciska zęby i .... porzuca z czasem zależnym od indywidualnej siły woli tę przemianę życiową... przynajmniej większość z nas porzuca. Problem w takim motywacyjnym podejściu jest taki sam jak w próbie przebiegnięcia maratonu w za małych butach – owszem wystartować można, zacisnąć zęby i biec, ale szanse na to, że dobiegniesz do mety są niewielkie. Tak jak but nie pasuje do twojego rozmiaru stopy i powoduje dyskomfort uniemożliwiający w efekcie dobiegnięcie do mety tak na poziomie fundamentalnym nie jesteś w stanie na długo, aż do osiągnięcia celu pozostać w tym rygorze bo to zwyczajnie nie pasuje do naszych przekonań i systemu wartości, nie jest kompatybilne z naszym podejściem do życia, obrazem świata który mamy, nawykami które przez lata budowaliśmy. Jaki jest efekt takiej wizji wyrwania ze strefy komfortu na długie tygodnie czy miesiące? Zawsze ten sam, czyli podkopanie poczucia własnej wartości, bo oto mamy kolejną klęskę, kolejny dowód że wszyscy potrafią, a ja nie, uczucie zawodu, rozczarowania własną osobą, frustracji.

Percepcja

Bez identyfikacji i zmiany przekonań jakimi kierujemy się w życiu nie jesteśmy w stanie tylko siłą woli przemóc się i działać inaczej niż dotychczas. Jest to wyraźnie widoczne w przypadku osób które mają jakieś fobie i lęki. Argumentacja oparta na faktach niewiele pomoże, choćby była niepodważalna. Mak Douglas w książce „ W transie inwestowania" ilustruje siłę przekonań na przykładzie dwóch chłopców i biegnącego w ich kierunku obcego psa. Jeden reaguje entuzjastycznie gdyż w przeszłości miał podobnego psa i kojarzy mu się on z przyjemnymi emocjami, drugiego paraliżuje strach gdyż kiedyś został przez psa pogryziony. Żaden z nich nie widzi obiektywnej rzeczywistości, nie wie jakie są zamiary i usposobienie tego obcego im zwierzęcia, a jednak reagują na poziomie fundamentalnym na tą samą sytuację w tym samym momencie zupełnie inaczej. Czy tłumaczenie chłopcu który się boi, że statystycznie większość psów na łagodne usposobienie bo to udomowiony gatunek zwierząt i rada by zacisnął żeby i się nie bał coś pomoże? Czy można jednego nazwać pesymista, a drugiego optymistą? Czy pierwszego można nazwać mądrzejszym gdy pies okaże się łagodny, bądź głupszym gdy rzuci się do ataku na chłopców?

Podsumowanie

Jak bardzo nie chcielibyśmy być kowalami własnego losu to jednak większość czasu lecimy na autopilocie. Dobra wiadomość jest taka, że przekonania którymi kierujemy się w życiu można identyfikować i zmieniać. Tylko wówczas można mówić o realnym kontrolowaniu swoich emocji, o samoświadomości tego jak postępujemy, wyeliminować to co uniemożliwia nam „robienie co należy" na rynku i zmaksymalizować szanse na to, że wykorzystamy swój potencjał, świadomie podejdziemy do zagrożeń i szans jakie płyną do nas ze strumienia danych, na których próbujemy wszyscy zarobić. Ja do identyfikacji i zmiany wykorzystałem mało popularny program terapii RTZ. W jaki sposób to działa i jak tego użyłem przedstawię w kolejnym wpisie jak wrócę z wakacji, bo aby rzetelnie przedstawić sprawę potrzebuję materiałów, których ze sobą nie mam.
Autor: RandomTrader
  • Kliknięć: 1341